Przedszkole

Nigdy nie rozumiała dlaczego wolą rzucać kaszą zamiast ją jeść.
- Kochane dzieciątka, zjedzcie grzecznie kaszę, a pójdziemy pobawić się w kartofla - zwróciła się do swoich podopiecznych. Podniósł się radosny gwar, choć gdyby móc się skupić na pojedyńczych zdaniach, dałoby się wyróżnić opinie takie jak "nie lubiem kaltofli", "nie będziesz mi rozkazywać, brzydka pani" i "proszę panią, siku, proszę panią". Gdy skończyli posiłek, zebrała swoją grupę na boisku, częściowo w celu dania czasu na posprzątanie pracownikom gospodarczym i dwójce ukaranych za ściganie się w jedzeniu kaszy. Nigdy nie zrozumieli, dlaczego zostali ukarani, przecież sama kazała im jeść, a że z nadmiaru zwymiotowali? Zdarza się przecież i to nie ich wina.
Na boisku, gdy udało się uciszyć już prawie wszystkie wysokie głosiki, dokonała podziału: zły kartofel, dobry kartofel, zły kartofel, jądro, dobry kartofel... I wszystko byłoby dobrze, gdyby akurat trafiła w zachcianki dzieci. Okazało się, że dobre kartofle chciały być jądrem, jądro złym kartoflem, a połowa nie chciała się bawić. Jako że nie pierwszy raz stanęła wobec tego problemu, skorzystała ze swojego doświadczenia i pozwoliła im samym wybrać grupę. Nagle wszyscy chcieli być jądrem i został tylko Michał, który się jeszcze nie zdecydował.
- Michałku, chcesz być dobrym czy zym kartoflem?
- Spadaj.
- Ojej, skąd ty znasz takie słowa? Za karę napiszesz w domu dziesięć razy "nie będę używał brzydkich wyrazów".
- Psze pani, tego nie ma w programie nauczania! - krzyknął Michał i zaczął płakać. Niestety miał rację i przedszkolanka musiała wycofać się z danej kary i przeprosić.
- A teraz, skoro używasz takich brzydkich słów, będziesz złym kartoflem.
- Czy mam w związku z tym krzyczeć inne brzydkie słowa podczas gry?
- Nie!
- Ta gra jest do du.. - zaczął Michał, ale natychmiast mu przerwano.
- Natychmiast przestań się tak wyrażać, będę musiała porozmawiać z twoimi rodzicami!
- Co złego w tym słowie? Pani katechetka też używa słowa dusza!
- Lepiej jednak zrobi, jak będziesz dobrym kartoflem, a ja złym - powiedziała i szybko rozpoczęła grę, gdyż wszystkich zaczynało irytować jej niezdecydowanie. Gra w kartofla polegała na tym, że złe kartofle przeciągały jądra do swojej bazy, a dobre im ich odbierały. Trochę komplikowała się, gdy było 15 jąder i po jednym kartoflu. Nikt nigdy zapytał, dlaczego to kartofle przeciągają jądra.
Po chwili dobre kartofle wygrały, gdyż jądra przebiegły do bazy Michała, który zagroził im, że po grze ich pobije. Załamana przegraną przedszkolanka zaczęła płakać i poszła do kąta, wcześniej dając swym podopiecznym wolną rękę, tak przynajmniej zrozumieli słowa "idźcie do diabła, przeklęte bachory". Dzieci wróciły więc grzecznie do sali i zajęły się rysowaniem. Były spokojne, choć pewnie pobiłyby się o to, kto narysował lepszego jeźdźca apokalipsy, ale nie zdążyły, ponieważ do tego czasu odebrali je rodzice.

1 Wacusiów :

  1. Monika pisze...

    zachęca do przeczytania po raz drugi.