Jak żyć? na podstawie pieśni jana kochanowskiego

Pytanie "jak żyć" jest częstym tematem filozoficznych rozważań podczas przyjacielskich spotkań przy piwie oraz głębokich dysput przy okazji omawiania wszelkiego rodzaju literatury na lekcjach języka polskiego w liceach ogólnokształcących, a prawdopodobnie także w technikach. Pomocne przy tych tematach okazują się pieśni napisane przez Jana Kochanowskiego, które zapewne powstały przy piwie, gdyż do liceum Jan nie uczęszczał.

Kochanowski sprytnie zerżnął od Horacego, który w swoich utworach połączył dwie antyczne filozofie. Gdyby sami epikurejczycy i stoicy wcześniej zdecydowali się dogadać, wyprzedziliby swoje czasy, ale pewnie nikt by ich nie zrozumiał. Cały myk w stoicyzmie, który proponuje Kochanowski polega na tym, by zachować spokój w sytuacjach krytycznych, gdy świat się wali, np. mama każe wynieść śmieci, tata się obraził i nie chce dać kasy na fajki, które jak zwykle nie staniały, pies umiera, a nie ma komu wykopać grobu i siostra wyłączyła naszą grę komputerową, oczywiście nie zapisując jej stanu. W takiej sytuacji należy zachować wspomniany wcześniej spokój, najlepiej dodatkowo iść na jakąś imprezę. Tu właśnie zaczyna się epikurejska część filozofii Jana Kochanowskiego. Carpe diem, chwytaj dzień, zabawa na całego i jazda. Pij, póki jest w beczce. Dodatkowo była to zachęta do pijańskiego stylu życia, ale nie można tego interpretować bez kontekstu epoki - nie było wtedy komputerów, więc ludzie całkiem sporo pili.

Uważam, że filozofia zaproponowana przez Jana jest całkiem w pytkę. Sprawdza się w takich miejscach jak kościół, filharmonia, a w szczególności szkoła. Przykładowo, przychodzi się do szkoły i okazuje się, że to na ten dzień, w którym się przyszło była zadana praca z języka polskiego na temat "jak żyć...", choć było się przekonanym, iż był czas do jutra. Wtedy spokojnie pisze się pracę na angielskim i no stress, żadnych fuck, shit etc. Gorzej, jeżeli pani (profesor) zechce zebrać prace i je sprawdzić, wtedy cała filozofia może się zachwiać. W końcu łatwo jest mówić o zachowaniu w trudnych sytuacjach, gdy życie jest lekkie. Ale mimo wszystko na razie jest spoko i lepiej, by tak zostało.

Podsumowując (na wypadek, gdyby pani chciała przejść po klasie, ostatni akapit musi być poważny), całość życia polega na zachowaniu spokoju w krytycznych sytuacjach, a kiedy ma się już spokój, należy żyć chwilą, bawić się życiem. W końcu fortuna kołem się toczy.

Post język polski Scriptum: Ta filozofia jednak jest spoko. I mam jeszcze dwa dni na napisanie mojej pracy o tym jak żyć. Kocham kochanowskiego.

2 Wacusiów :

  1. Anonimowy pisze...

    zostawiłbym tylko dwa pierwsze akapity ;)

  2. Unknown pisze...

    Ej Młody.. Ty nas podmieniłeś. Monika to nie jest monika:)a ja nie jestem vek. żartobliwa istota z Ciebie.